Z żeglugą śródlądową zetknąłem się w latach 80-siątych
XX wieku pływając na jednostkach Żeglugi Bydgoskiej. Była ona wtedy dużym
przedsiębiorstwem państwowym, wydawała własną gazetkę „Wodniak Bydgoski” i
zatrudniała około 1,5 tysiąca osób, z czego dużą część stanowili członkowie
załóg pływających.
Pierwszym moim przydziałem okazała się barka
holowana. Chociaż już wtedy jednostki tego typu były przeżytkiem, dzięki
odbywanym na niej rejsom poznałem dobrze bydgoski węzeł śródlądowy i Górną
Noteć Skanalizowaną — drogę wodną z Bydgoszczy do Łabiszyna, Barcina i Pakości.
Obecnie tą drogą pływają tylko łodzie i jachty, bo barek holowanych już nie ma,
a dla innych jednostek jest ona za wąska i za płytka. Później przydzielano mnie
na pchacze i barki motorowe. Pływając na nich, poznałem Wisłę od Włocławka do
Gdańska i Elbląga, drogę wodną Wisła—Odra i Odrę od Kostrzyna do Szczecina.
Miałem również okazję obejrzeć wiele dróg śródlądowych za naszą zachodnią
granicą. Najważniejsze z nich to oczywiście Mittellandkanal, Łaba i Ren, ale
oprócz nich jest również wiele innych.

Na Wiśle widywałem wtedy jednostki Żeglugi Bydgoskiej i
Gdańskiej, na Odrze barki z Wrocławia i Kędzierzyna-Koźla. Na Łabie oprócz
jednostek polskich oglądałem barki czechosłowackie i niemieckie, a w okolicach
Renu dodatkowo statki i barki holenderskie, belgijskie i francuskie. Podczas
swojej dziewięcioletniej przygody z żeglugą śródlądową zdobywałem kolejne
stopnie od marynarza do patentu porucznika. Uzyskałem również niemieckie
uprawienia, upoważniające do kierowania jednostką pływającą po drogach
śródlądowych od Odry do Renu.
W czasach, w których pływałem po Europie, możliwości
przekraczania zachodniej granicy naszego kraju były mocno ograniczone. To
uatrakcyjniało moją pracę, upodabniając ją do przygody. Nawet dzisiaj, pomimo
że granice są już otwarte, a wiele rzeczy tajemniczych i zakazanych stało się
oczywistymi, dla zdumiewająco wielu ludzi transport śródlądowy nadal jest czymś
egzotycznym.
W Polsce istnieją tylko nieliczne publikacje traktujące ten
transport poważnie, ale brakuje takich pozycji, które pozwoliłyby czytelnikom
poznać go bliżej. Niniejsze wspomnienia o wożeniu ładunków po drogach
śródlądowych pozwolą zobaczyć żeglugową codzienność, popatrzeć na związane z
nią problemy oczami członka załogi jednostki pływającej, przekonać się, jakie
są jakości dróg śródlądowych w Polsce i innych krajach oraz uzmysłowić sobie
nie wykorzystany w naszym kraju potencjał, tkwiący w transporcie śródlądowym.
Fragment mojej książki:
https://wydawnictwoix.pl/produkt/barkami_po_polsce_i_europie/