poniedziałek, 17 listopada 2008

Wspomnienia barkarza - spis treści

Od autora

Z żeglugą śródlądową zetknąłem się w latach 80., pływając na jednostkach Żeglugi Bydgoskiej, która była wtedy dużym przedsiębiorstwem państwowym, wydawała własną gazetkę „Wodniak Bydgoski” i zatrudniała około 1,5 tysiąca osób, z czego dużą część stanowili członkowie załóg pływających. Długi czas siedziba Żeglugi mieściła się w pałacyku Lloyda.

 

 

Pierwszym moim przydziałem okazała się barka holowana. Chociaż już wtedy jednostki tego typu były przeżytkiem, dzięki odbywanym na niej rejsom poznałem dobrze bydgoski węzeł śródlądowy i Górną Noteć Skanalizowaną — drogę wodną z Bydgoszczy do Łabiszyna, Barcina i Pakości. Obecnie tą drogą pływają tylko łodzie i jachty, bo barek holowanych już nie ma, a dla innych jednostek jest ona za wąska i za płytka. 

 

Później przydzielano mnie na pchacze i barki motorowe. Pływając na nich, poznałem Wisłę od Włocławka do Gdańska i Elbląga, drogę wodną Wisła—Odra i Odrę od Kostrzyna do Szczecina. Miałem również okazję obejrzeć wiele dróg śródlądowych za naszą zachodnią granicą. Najważniejsze to oczywiście Mittellandkanal, Łaba i Ren, ale oprócz nich jest również wiele innych.

 

 

Na Wiśle widywałem wtedy jednostki Żeglugi Bydgoskiej i Gdańskiej, na Odrze barki z Wrocławia i Kędzierzyna-Koźla. Na Łabie oprócz jednostek polskich oglądałem barki czechosłowackie i niemieckie, a w okolicach Renu dodatkowo statki i barki holenderskie, belgijskie i francuskie. Podczas swojej dziewięcioletniej przygody z żeglugą śródlądową zdobywałem kolejne stopnie od marynarza do patentu porucznika. Uzyskałem również niemieckie uprawienia, upoważniające do kierowania jednostką pływającą po drogach śródlądowych od Odry do Renu.

W czasach, w których pływałem po Europie, możliwości przekraczania zachodniej granicy naszego kraju były mocno ograniczone. To uatrakcyjniało moją pracę, upodabniając ją do przygody. Nawet dzisiaj, pomimo że granice są już otwarte, a wiele rzeczy tajemniczych i zakazanych stało się oczywistymi, dla zdumiewająco wielu ludzi transport śródlądowy nadal jest czymś egzotycznym.

W Polsce istnieją tylko nieliczne publikacje traktujące ten transport poważnie, ale brakuje takich pozycji, które pozwoliłyby czytelnikom poznać go bliżej. Niniejsze wspomnienia o wożeniu ładunków po drogach śródlądowych pozwolą zobaczyć żeglugową codzienność, popatrzeć na związane z nią problemy oczami członka załogi jednostki pływającej, przekonać się, jakie są jakości dróg śródlądowych w Polsce i innych krajach oraz uzmysłowić sobie nie wykorzystany w naszym kraju potencjał, tkwiący w transporcie śródlądowym.



SPIS TREŚCI


1. Szkoła w Bydgoszczy i praktyka

2. Po wojsku – barka holowana – Kanał Bydgoski

3. Barka holowana inne trasy - Noteć

4. Barka holowana – przewózki zbożowe, Bydgoszcz - Fordon

5. Na pchaczu - Wisła

6. Za granicą – barka motorowa pierwsze kroki

7. Za granicą – dalsze kroki

8. Za granicą – inne jednostki

9. Pożegnanie z Żeglugą

1 komentarz:

Szekla pisze...

To może być ciekawa lektura. Warto po nią sięgnąć. Pozdrawiam.